„Przeprowadzka do Arabii Saudyjskiej była dla mojej rodziny niezwykle emocjonalnym i dezorientującym doświadczeniem. Kiedy do Rijadu po raz pierwszy zadzwoniono z informacją o nowej możliwości, wszystko wydarzyło się tak szybko, że kręciło mi się w głowie. W pewnym momencie osiedliliśmy się w Manchesterze, z naszymi wygodnymi rutynami i wspaniałym systemem wsparcia ze strony przyjaciół i bliskich. Następnego dnia pakowaliśmy się całe życie i przygotowywaliśmy się do przeprowadzki dookoła świata. To był całkowity szok dla systemu. Pamiętam noc, kiedy Riyad do mnie zadzwonił, a jego głos drżał, gdy wyjaśniał sytuację. Klub chciał, aby jak najszybciej dołączył do ich zespołu w Riyadzie, więc wieczorem wysłali do nas samochód, abyśmy rozpoczęli przeprowadzkę. Byłem całkowicie zaskoczony: planowaliśmy, że Riyad wróci do Manchesteru City na treningi przedsezonowe, bez pakowania walizek i wyjeżdżania z kraju. Rozpłakałam się, gdy zdałam sobie sprawę, że nasze wygodne życie w Wielkiej Brytanii wkrótce zostanie wywrócone do góry nogami.
Patrząc wstecz, tydzień poprzedzający przeprowadzkę był prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem. Przygotowując się do tej ogromnej zmiany, Riyad próbował zakończyć swoją działalność w Manchesterze. W tym czasie byłam w stanie emocjonalnego zamętu, próbując poradzić sobie z logistyką przeprowadzki, jednocześnie opłakując życie, które zostawialiśmy za sobą. Klub wysłał członka swojego personelu do naszego domu, aby pomógł nam się spakować, a kiedy do mnie zadzwoniła, po prostu straciłem rozum. Płakałam niekontrolowanie, czując się przytłoczona ostatecznością tego wszystkiego. Nie zdążyłam nawet pożegnać się z najbliższymi przyjaciółmi – wszystko wydarzyło się w takim wichrze.
Podróż do Riyadu była niewyraźna. Riyad i ja, wraz z dwójką naszych małych dzieci, znaleźliśmy się w prywatnym odrzutowcu, obserwując, jak znajome krajobrazy Anglii ustępują rozległym pustynnym obszarom Bliskiego Wschodu. To było surrealistyczne, jak coś ze snu. Trzymałam moje dzieci blisko siebie, próbując je pocieszyć, gdy czuły mój niepokój i niepokój. Przyjazd do Riyadu był równie dezorientujący. Od razu zabrano nas do luksusowego apartamentu, który zarezerwował dla nas klub. To było piękne, to prawda, ale jednocześnie takie obce i bezosobowe. Nasz wygodny dom w Manchesterze wydawał się teraz oddalony o miliony mil. Pamiętam, że stałem w nieskazitelnej, nowoczesnej kuchni, patrzyłem na wysokie drapacze chmur i czułem się taki zagubiony. To była teraz nasza nowa rzeczywistość, ale wcale nie czuliśmy się jak w domu.
Pierwsze tygodnie były pełne emocji. Kiedy zwiedzamy nowe miasto i zanurzamy się w lokalnej kulturze, są chwile ekscytacji i nadziei. Ale jest też wiele chwil złamanego serca, tęsknoty za domem i niepewności. Bardzo tęsknię za przyjaciółmi i martwię się, jak nasze dzieci przystosują się do tak drastycznej zmiany. Riyad robi, co w jego mocy, aby skupić się na piłce nożnej, aby to przejście było jak najbardziej płynne dla naszej rodziny. Ale widzę też konsekwencje, jakie to dla niego pociąga. Jest pod ogromną presją występu, uzasadnienia tego wielkiego kroku, jednocześnie wspierając mnie i dzieci, gdy próbujemy odnaleźć równowagę. To dużo, z czym każdy może sobie poradzić.
Przeprowadzka do Arabii Saudyjskiej była z pewnością drastyczną zmianą dla naszej rodziny. Po burzy związanej z opuszczeniem wygodnego życia w Manchesterze przybycie do Jeddah było jak lądowanie na innej planecie. Tempo, kultura, sama atmosfera – wszystko było takie nieznane i obce. Przyznam, że w ciągu tych pierwszych tygodni było wiele momentów, kiedy czułam się totalnie przytłoczona i zagubiona. Jedną z największych zmian była radykalna zmiana stylu życia. Po powrocie do Manchesteru nasze dni były nieustannym wirem zajęć: załatwianie spraw, spotykanie się z przyjaciółmi, wędrówka po mieście. Podobała mi się energia tego wszystkiego, sposób, w jaki zawsze byliśmy w ruchu, zawsze zdobywaliśmy nowe doświadczenia. Tutaj, w Dżuddzie, wszystko dzieje się wolniej i bardziej metodycznie. Ulice są cichsze, kalendarz towarzyski rzadszy. Panuje wszechobecne poczucie spokoju, które choć na swój sposób przyjemne, czasami sprawia, że czuję się trochę odizolowany i pozbawiony stymulacji.
Tęsknię za łatwością, z jaką mogliśmy ponownie połączyć się z naszymi bliskimi w Manchesterze. Wyjście do siostry na herbatę, obiad z najlepszymi przyjaciółmi, zaproszenie całej rodziny na niedzielną pieczeń – te swobodne, spontaniczne chwile połączenia są teraz znacznie trudniejsze. Odległość od mojej sieci wsparcia jest naprawdę najtrudniejszą częścią tej zmiany. Nieważne, jak piękne są plaże i jak luksusowe są butiki, nic nie zastąpi komfortu bycia otoczonym przez najbliższe mi osoby. Ale powoli znajduję sposoby na stworzenie tutaj nowego poczucia wspólnoty. Klub był cudownie gościnny, przedstawił nas innym grającym rodzinom i pomógł nam się zaaklimatyzować. A Riyad był absolutną opoką, zapewnił mi przestrzeń i wsparcie, których potrzebowałem, aby zacząć czuć się jak w domu. Odwiedzaliśmy nowe restauracje, wędrowaliśmy po tętniących życiem sukach, a nawet zabieraliśmy dzieci na pustynne safari. Stopniowo Dżudda staje się coraz bardziej znajoma i wygodniejsza.
Oczywiście są jeszcze dni, kiedy dopada mnie bolesna tęsknota za domem. Będę cieszyć się chwilą spokoju, wpatrując się w lśniące wieże panoramy miasta i nagle ogarnie mnie głęboka tęsknota za przyjemnymi ulicami Manchesteru. Ciężar wszystkiego, co po sobie pozostawiliśmy, może wydawać się przytłaczający. Ale staram się pamiętać, że to teraz nasza nowa rzeczywistość i jedynym sposobem, aby pójść dalej, jest w pełni ją zaakceptować. Szczerze mówiąc, wciąż przetwarzam wiele emocji, które towarzyszą temu ogromnemu wstrząsowi. Złamane serce związane z pożegnaniem z naszym starym życiem, niepewność poruszania się po tym nieznanym świecie to wiele, z którymi trzeba się zmierzyć. Staram się jednak skupiać na pozytywach i na niesamowitych możliwościach, jakie daje nam ta decyzja.
Dżudda to tętniące życiem i dynamiczne miasto, w którym jest mnóstwo do odkrycia. Dzieci rozwijają się w nowych szkołach, nawiązują nowe przyjaźnie i odkrywają bogatą i fascynującą kulturę. Dla Riyada jest to szansa na wyniesienie swojej kariery na nowy poziom i rzucenie sobie wyzwania, jakiego nigdy wcześniej nie robił. Dlatego chociaż tęsknota za domem może czasami być paraliżująca, staram się podchodzić do tego rozdziału z otwartym sercem i umysłem. Dzięki cierpliwości i wytrwałości wiem, że w tym miejscu też zaczniesz czuć się jak w domu. Życie tutaj jest spokojem i pięknem, które uczę się doceniać, nawet gdy wciąż opłakuję stratę naszego starego życia. Dzień po dniu buduję nowy fundament dla naszej rodziny w tej obcej ziemi. Nie będzie to łatwe, ale jestem zdeterminowany, aby to zrobić.
Uważam się za szczęściarę, że moja praca pozwala mi łatwo podróżować. W tym sensie nie ograniczają mnie żadne ograniczenia. Zawsze się z tym zgadzałem i mówiłem: „Słuchaj, chcę, żebyśmy byli razem jako rodzina. Kariera piłkarska jest bardzo krótka i trzeba ją wykorzystać jak najlepiej. » Na razie celem jest pozostać w Arabii Saudyjskiej przez kilka lat i wchłonąć to wszystko w pełni – jak podaje „Daily Mail”. Zdaję sobie sprawę, jakie mam niesamowite szczęście, że mam taką elastyczność w swoim życiu. Nie każdy ma możliwość odebrania i przeniesienia rodziny po całym świecie, aby poznać nowe kultury i środowiska. Jestem głęboko wdzięczna, że moja droga zawodowa dała mi tę wolność, jednocześnie wiem, że wykorzenienie naszego życia i osiedlenie się w zupełnie obcym miejscu nie było łatwe. Moja rodzina musiała stawić czoła znaczącym zmianom i wyzwaniom. Opuszczenie komfortu i znajomości naszego domu w Manchesterze było trudne, a budowanie nowego poczucia wspólnoty w Jeddah wymagało czasu i wysiłku. Ale mimo wszystko starałem się zachować pozytywne i otwarte nastawienie. Zdaję sobie sprawę, że jest to niesamowita szansa na rozwój osobisty i zawodowy, nie tylko dla mojego męża, ale dla całej naszej rodziny.
Dzieci rozwijają się w nowych szkołach i chłoną bogate tradycje kulturowe Arabii Saudyjskiej. A dla mojego męża ta przeprowadzka stanowi szansę na wyniesienie jego kariery na nowy poziom. Oczywiście wciąż brakuje mi swobody, jaką daje mi możliwość przebywania z bliskimi przyjaciółmi i rodziną w domu. Zdecydowanie najtrudniejszą częścią tej zmiany jest przebywanie z dala od mojej sieci wsparcia. Ale robię, co w mojej mocy, aby nawiązać nowe kontakty i znaleźć poczucie przynależności do tego nowego otoczenia. Powoli, ale niezawodnie, Dżudda zaczyna czuć się bardziej jak w domu. Staram się pamiętać, że zmiana, choć wymagająca, może być również niezwykle satysfakcjonująca. To doświadczenie poddaje mnie próbie w sposób, jakiego nigdy sobie nie wyobrażałem, ucząc mnie większej zdolności adaptacji i odporności. Mam nadzieję, że ostatecznie wyjdziemy z tego rozdziału z jeszcze silniejszą więzią rodzinną. Tak więc, chociaż z pewnością istnieją wyzwania i chwile tęsknoty za domem, wolę skupić się na niesamowitych możliwościach, jakie stwarza ta zmiana. Jestem zdeterminowana, aby jak najlepiej wykorzystać czas tutaj, chłonąc każde nowe doświadczenie i tworząc trwałe wspomnienia. W końcu kariera piłkarska jest rzeczywiście ulotna i chcę mieć pewność, że mój mąż i nasza rodzina wykorzystają ten rozdział jak najlepiej.
Jedną z rzeczy, która ułatwiła nam tę zmianę, jest ciepłe przyjęcie, jakie otrzymaliśmy od lokalnej społeczności. Klub piłkarski udzielił nam niesamowitego wsparcia, przedstawił nas innym rodzinom grającym i pomógł nam odnaleźć się w trudnej sytuacji. A samo miasto emanuje wibrującą energią, która stopniowo zaczyna mnie urzekać. Tętniące życiem suki, imponująca nowoczesna architektura, piękne wybrzeże: jest tak wiele do odkrycia i odkrycia. Duży komfort odnalazłem także w kontaktowaniu się z innymi żonami i matkami na emigracji. Dzielenie się naszymi doświadczeniami związanymi z przystosowaniem się do życia w Arabii Saudyjskiej stworzyło natychmiastowe poczucie koleżeństwa. Połączyły nas różnice kulturowe, znajdując najlepsze sklepy i restauracje oraz wspierając się nawzajem podczas wzlotów i upadków. Te nowe przyjaźnie były dla mnie ratunkiem i przypomniały mi, że nie jestem sama w tej podróży.
I oczywiście mój mąż był niesłabnącym źródłem siły i wsparcia. Rozumie skalę tego, czego się podjęliśmy, wykorzeniając naszą rodzinę i nurkując w nieznane. Bywały chwile, kiedy czułam się całkowicie przytłoczona, ale on zawsze mnie wysłuchał i zaoferował słowa zachęty. Jego własny entuzjazm dla tego nowego rozdziału był również niezwykle zaraźliwy, co zainspirowało mnie do rozpoczęcia przygody. Prawdę mówiąc, wciąż są dni, kiedy ogarnia mnie głęboka tęsknota za domem. Ciężar wszystkiego, co zostawiliśmy, może być przytłaczający, dlatego tęsknię za znajomością i wygodą naszego dawnego życia. Ale w takich chwilach staram się ponownie skupić swoją energię na wszystkim, co możemy zyskać. To szansa na poszerzenie naszych horyzontów, pokazanie naszym dzieciom bogatej i fascynującej kultury oraz rzucenie sobie wyzwań, jak nigdy dotąd.